poniedziałek, 22 lipca 2013

Eksperyment 1: Oszczędzamy pijąc wodę. Czy, jak i ile? Dzień 1

 
Dzień pierwszy eksperymentu z wodą.
Ilość zużytej wody: 3,1 litra (1 dzbanek i 2 butelki).
Przeliczając w zaokrągleniu trzy litry wody na ceny sklepowych marek wyszłoby w zależności od marki:
Żywiec Zdrój: około 5,36 (1,5 litra udało mi się znaleźć w cenie 2,68 zł)
Polaris: 2,6 zł (1,3zł w Biedronce)
 
Weźmy jednak pod uwagę, że biegając po mieście najczęściej kupujemy w kioskach butelki półlitrowe, a to może oznaczać, iż za pół litra zapłacilibyśmy około 2 zł. Ja, przyznaję bez bicia, zazwyczaj zaopatrywałam się w kolorowe gazowane napoje w przeciętnej cenie 3,5 zł za pół litra. Łatwo policzyć, że w zależności od naszych przyzwyczajeń oszczędność w ciągu dzisiejszego dnia wyniosła od 2,6 zł (w wypadku dwóch butelek najtańszej wody) do około 10,57 zł (w wypadku dwóch półlitrowych butelek coli i 2 litrów wody Żywiec Zdrój). W moim wypadku ta dzienna oszczędność jest właśnie przy górnej granicy.
Przy takich kwotach daje to potencjalną szansę na zaoszczędzenie w ciągu miesiąca od 78 zł do nawet 317 zł! Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę niższa granicę i fakt, iż gotowy do użycia zestaw dzbanek + butelka kosztował 129,80, a jego wydajność to minimum 2 miesiące, to w ciągu 60 dni możemy zaoszczędzić 30 zł. Nie wspominając już o tym, że dla tych, którzy postanowią odstawić na bok Colę i jej podobne używki, to już pierwszy miesiąc jest sporą ulgą dla portfela!
Jeśli natomiast chodzi o same wrażenia pod koniec dnia, to sprawa ma się całkiem dobrze. Po tak długim czasie spędzonym ze słodzonymi napojami, niegazowana woda wydaje się mieć inny smak. Korzystny, rzecz jasna. I poważnie, woda po przefiltrowaniu smakuje jak butelkowane niegazowane wersje. Z tym, że bez wątpienia jest znacznie tańsza! Mogłoby się wydawać, że napełnienie butelki na mieście nie jest takie łatwe, ale jeśli dobrze się rozejrzymy, to dookoła znajdziemy sporo kranów z miejską wodą ;) Podejrzewam, że wkrótce smak samej wody stanie się zbyt monotonny, ale bez obaw. Jak już wspominałam, testowałam wcześniej działanie dzbanka i butelki z dodatkami smakowymi typu syrop owocowy lub cytryna i wszystko było ok. Możliwości jest zatem sporo, więc i wytrzymanie miesięcznego eksperymentu nie powinno być problemem. Zwłaszcza, kiedy wyobrażę sobie kwotę, jaka dzięki temu zostanie w portfelu ;)


Dixy

8 komentarzy:

  1. u mnie szło mniej więcej ok 1,5 litra wody
    bo pijemy dużo kawy i inki

    a do tego dochodzi wygoda że nie trzeba nosić zgrzewki wody mineralnej, i nie trzeba miejsca na jej przechowywanie co w małym mieszkaniu bywa kłopotliwe. Zwłaszcza że ja muszę mieć wszystko schowane

    OdpowiedzUsuń
  2. W zeszłe wakacje ćwiczyłam jak to jest, mając do dyspozycji pokój niecałe 9 metrów i połowę szafek w kuchni (która też duża nie jest)do dyspozycji, przechowywać zapas w postaci kilku zgrzewek. Po to był mi Bobble kupiony już jakiś czas temu ;) Z tym, że pisząc prace dyplomowe stanowczo naduzywałam kawy. Zatem przynajmniej kilka dni bez kawy i herbat w ramach "odwyku" (doszło do tego, że potrafiłam wypić kawę o 1 w nocy, zasnąć pół godziny później i cóż... mało regenerujący taki sen... do tego szalejący przy lekkim wysiłku puls zaczął mnie już delikatnie mówiąc przerażać). Ale spoko, jak siebie znam to dłużej niż tydzień bez kawy lub mate nie wytrzymam ;) Na całe szczęście tego typu używki póki kupowane w domu tragedii nie robią. Właśnie, za czesto kupuję kawę na wynos v.v

    OdpowiedzUsuń
  3. moje dziecko fatalnie sypiało przeż 3 lata - wiec kawa ratowało mi dzień;)
    i sie do niej przyzwyczaiłam

    ostatnio kupiliśmy ekspres i delektuję się dobrą kawą zwykle 1-2 razy dziennie
    a tak to zwykła rozpuszczalna

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja spiesząc się też zazwyczaj rozpuszczalną pijam. A tak, w ramach kawy do delektowania się, parzę w kawiarce czy jak kto woli ekspresie włoskim ;) Porównywalny efekt jak przy ekspresie jeśli o smak chodzi, z tym, że trzeba między jedną a drugą kawą poczekać aż ostygnie. Żeby w ogóle dało się rozkręcić i dolac wody ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. uwielbiam late macchiato wiec wole express
    a że przy okazji zrobi i cappuccino, czekoladę i herbatę (w wersji mrożonej też )
    wiec jest bardziej uniwersalny i 3 latek go czasem obsługuje (bo już mu się znudziło)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fakt, posługując się kawiarką zrobienie choćby latte trochę zajmuje.
    Patrząc na zdolności Twojego eksperesu to faktycznie, jest mega uniwersalny. A mrożone napoje to coś co wyjątkowo do mnie przemawia ;)Niezależnie od pory roku. Aż mam ochotę Cię zapytać o model, bo kiedyś szukajac dla siebie, ciągle wpadałam na kapsułkowce. Dużo tańsze niż większość poważnych ciśnieniowych, ale uzależnianie się od jednego producenta to nie dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. nie byłam przekonana do kapsułkowego
    to mój drugi
    pierwszy różnił sie gatunkami kawy ale zimna często było

    a teraz mam Tassimo
    i właśnie w serii limitowanej nabyłam mrożona herbatkę zieloną z mięta, i mrożona czekoladę
    na allegro jest jeszcze większy wybór
    ale ja i tak uwielbiam latte macchiato carmel i będę mu na razie wierna

    OdpowiedzUsuń
  8. O czym Wy piszecie, jakie latte i capuccicino: ) chyba o wodzie jest ten post!
    https://ekologiczneprzepisy.wordpress.com/2015/03/13/woda-i-jej-tajemnice/

    OdpowiedzUsuń